,

TO NIE KONIEC PODRÓŻY

„Śmierć to tylko kolejna ścieżka, którą wszyscy musimy podążyć” (Tolkien).

Czy taka właśnie myśl pojawiła się w sercu cierpiącego Księdza Biskupa Piotra Turzyńskiego, kiedy dwa tygodnie temu,
14 kwietnia, odchodził z tego świata? Możliwe. Zapewne znał tę myśl dobrze, bo została wypowiedziana w książce „Władca Pierścieni” przez Gandalfa, a postać tę - wiemy skądinąd - nasz Zmarły bardzo lubił. Nie jest na pewno łatwo
myśleć o cytatach z książki u kresu choroby, w ostatnich chwilach życia, ale właśnie te słowa - moim zdaniem - bardzo pasują do postawy i sposobu bycia śp. Księdza Biskupa Piotra.

Taki był... Wnosił pokrzepienie, pokój i nadzieję w serca tych, których spotykał na swojej drodze. Potrafił obdarzyć ciepłym uśmiechem, rozśmieszyć żartem, odpowiedzieć w niekonwencjonalny sposób, zaskoczyć inteligentnym skojarzeniem, potańczyć na tzw. „pogodnym wieczorze”. Z drugiej strony... umiał pochylić się z nieudawaną czułością nad chorym, wsłuchać się w słowa dzieci, podać rękę potrzebującym pomocy, zapłakać ze smutnymi. I bardzo szanował człowieka - każdego.

Biskup Piotr był osobą, przy której serce rosło. Rozmodlony, zapatrzony w Pana Jezusa, ukazujący rolę Maryi i Kościoła, zakochany w duchowości św. Augustyna. A przez to wszystko niezwykle wiarygodny jako kapłan. Mówił pięknie o Bogu. Pięknie, ale i prosto. Nie udziwniał, nie świecił własnym blaskiem, nie głosił własnego „ja”. Gdy słuchałam Biskupa Piotra, przychodziło mi na myśl porównanie do... św. Jana Pawła II. Obaj „zakochani” w teatrze, z rozwiniętą wyobraźnią i ze wspaniałą dykcją. I obaj wykorzystujący swoje talenty, by jak najlepiej głosić Ewangelię.

Kiedy zastanawiałam się, jaki przydomek można by nadać Księdzu Biskupowi Turzyńskiemu, przyszło mi do głowy określenie: „Człowiek orkiestra”. Dobre skojarzenie, bo połączenie teatru, siatkówki, gry na gitarze, chodzenia po górach,
a także głębokiej wiary i oddania ludziom uzasadnia taki właśnie przydomek.

To był... jest, choć już po drugiej stronie życia, Niezwykły Człowiek.

Podczas Mszy świętej pogrzebowej w radomskiej katedrze, po Komunii świętej usłyszeliśmy przepiękną pieśń „Wierzę
w Ciebie, Panie”. Przyznam się, że miałam łzy w oczach, bo zawsze bardzo mnie ona porusza. Kto by pomyślał,
że nie była to tylko pieśń, wybrana przez odpowiedzianych za oprawę muzyczną uroczystości. To… Ksiądz Biskup Piotr
w swoim testamencie zapisał, że chciałby, aby „Wierzę w Ciebie, Panie” zostało zaśpiewane na jego pogrzebie przez Scholę oazową.

Ogromne wzruszenie… Przed swoim odejściem nie myślał o sobie, ale o nas. Jakby chciał słowami pieśni i ustami młodych, których bardzo kochał, wypowiedzieć ostatnie kazanie. Niech zostanie nam ono… Jako duchowy testament naszego Zmarłego. Niech ta pieśń, wyznanie wiary Księdza Biskupa Piotra, towarzyszy nam często. Starajmy się też tak żyć, aby
i my kiedyś zostawili po sobie podobny „testament”:

„Tobie, Boże Ojcze, wiarę swoją dam,
W Tobie, Synu Boży, ufność swoją mam.
Duchu Święty, Boże, w serce moje zstąp
I miłości Bożej ziarno rzuć w me serce w głąb!
W duszy mojej rozpal żar, siedmioraki dar!
Daj, bym stał się Bożą rolą!”



Małgorzata Sar

do góry